--------------------------
Najmocniej może zranić nas ten,
którego kochamy najbardziej.
--------------------------
To nie może być prawda! To nie może być on! To musi być jakiś koszmar, z którego nie mogę się obudzić! To nie jest sen...
-To nasza... - zaczął król. Reven patrzy na mnie z niedowierzaniem.
-Morte. - dokończyłam za niego głosem pozbawionym emocji, wyszłam.
***
Siedzę w mojej komnacie, mam gdzieś co teraz będzie. Jak on mógł mi to zrobić?! Kochałam go. Chciałam się zemścić za to, że go porwali. Nie wiedziałam czy on żyje! Myślałam, że zwariuje! Każdej nocy modliłam się o śmierć! On nie wie jak to jest! To jego zniknięcie sprawiło, że jestem czym jestem.
Jak mogłam być tak głupia?! Reven zawsze był podstępny i przebiegły. Znalazł sobie okazje na wygodne życie i zapomniał o mnie. Jest już po ślubie... Jedno mnie zastanawia - jego oczy. Stał się idealnym kłamcą, nawet jego oczy potrafią perfekcyjnie kłamać. Łzy na mój widok, co to miało być?! Ktoś puka do drzwi. Kto normalny o tej porze puka do Śmierci?! Wstaje i otwieram drzwi. Żałuję, że to zrobiłam.
-Feniks porozmawiajmy.
-Chcesz mnie przeprosić, że nie zostałam zaproszona na twój ślub?! Daruj sobie!
-Feniks! Kocham ciebie nie ją, zrozum... - on chyba kpi! Przerywam mu.
-Zrozum?! Co mam zrozumieć, że z tej miłości wziąłeś ślub z inną!?
-Myślałem, że nie żyjesz. Chciałem o tobie zapomnieć.
-Myślisz, że uwierzę w te twoje bajki! Daruj sobie. - drugie zdanie powiedziałam z kpiną w głosie.
-Powiedzieli mi, że nie żyjesz! Że cię zabili. - ktoś tu idzie.
-Wynoś się! - krzyczę. Czuję, że do moich oczu napływają łzy.
-Zostaw ją! - to Aron.
-To nie twoja sprawa!
-Znam ją całe życie więc łaskawie zabierz się stąd jeżeli nie chcesz zakończyć swojego!
-Zabijesz mnie? - zapytał z kpiną w głosie. Zawsze uważał się za najlepszego wojownika...
-Ja to zrobię. - gdy to powiedziałam Reven spojrzał na mnie, zaśmiał się i odszedł.
-Kto to był? - zapytał Aron.
-Największy błąd w moim życiu. - przestałam powstrzymywać łzy. Weszłam do komnaty, chciałam zamknąć za sobą drzwi, ale Aron mi na to nie pozwolił. Wszedł do środka. Nie mam już siły się z nim kłócić, wiem, że i tak postawi na swoim.
***
Słońce wschodzi. Aron nadal tu jest. Przytula mnie. Przed moją ucieczką, gdy płakałam, a on o tym wiedział zawsze tak robił. Przy nikim nie płaczę, ale wiem, że mogę to zrobić przy nim, on zawsze mi pomoże, przy nim czuję się bezpieczna. Kiedyś ufałam mu bezgranicznie...
-Jak myślisz, co dzieje się z tymi, którzy umierają? - zapytałam.
-Nie wiem Feniks. Zaraz czy ty chcesz?! - nie mógł nawet dokończyć tego zdania. Chciał zapytać czy chcę się zabić... Oczywiście, że tak. Chociaż może nie... Powinnam choć w jakiejś części wynagrodzić krzywdy, które wyrządziłam. Nadal będę walczyć w armii. Po wojnie skończę swoje życie, które i tak nie ma już sensu.
-Nie - odpowiedziałam na co chłopak ze świstem wypuścił z płuc powietrze.
-Przepraszam, że nie przyszedłem od razu.
-Dobrze wiesz, że wpuściłam cię tylko dla tego, że nie miałam siły na kłótnie z tobą. - zaśmiał się.
-Wiem. Mogę cię już zostawić? Chętnie bym posiedział, ale niedługo służba zacznie roznosić śniadanie i myślę, że zabiłabyś mnie gdyby były jakieś pikantne plotki na nasz temat.
-Masz rację, zabiłabym cię. - powiedziałam z uśmiechem. Aron wstał, pocałował mnie w czoło i wyszedł.
***
Jestem z Aronem na polowaniu od trzech godzin, dziwi mnie, że chłopak nie pytał o Revena, zamiast tego wspominamy dawne czasy. Pogoda jest idealna, świeci ciepłe słońce i wieje letni wietrzyk. Las jest gęsty. Idziemy pieszo.
-A wiesz za czym tęsknię najbardziej? - zapytał.
-Nie mam pojęcia. - zastanawiam się chwilę. - Nie wiem, no! - zaśmiał się.
-Za tym wszystkim, za naszymi rozmowami, za tym jak spędzaliśmy czas. Za pewną, śliczną elfką, która była we mnie zauroczona... Chciałbym żeby to wróciło, żeby było jak dawniej.
-Wiesz, że nie będzie, zmieniłam się. Tamta elfka nie wróci.
-Przyznałaś, że byłaś we mnie zauroczona? - zapytał, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Byłam, ale nie jestem.
-Może będziesz. Nie bądź taka pewna tego, że dawna Feniks nie wróci, ja myślałem, że nie żyjesz, a tu proszę. - powiedział z uśmiechem.
-Zabawne, jestem pewna, jesteś dla mnie jak starszy brat. - posmutniał. Nie wiem czemu. Może źle się czuje. - Nic ci nie jest, wyglądasz jakby coś cię bolało.
-Nie.
-Miałam cię zapytać, wtedy przed bitwą, co to były za ślady? Czemu myślałeś, że nie żyję?
-Znalazłem twój sztylet, pamiętasz miał tam wygrawerowany napis. - przytaknęłam skinięciem głowy. - Był cały we krwi, znalazłem też twój medalion, ten ode mnie, było to przy rzece. - widzę, że ciężko mu o tym mówić. - Na wodzie pływały skrawki drogiego materiału. Byłem pewny, że należały one do ciebie. Myślałem, że nie żyjesz. - ostatnie zdanie powiedział bardzo cicho, a do moich oczu napłynęły łzy wściekłości i żalu. - Co się stało? - zatrzymał się i spojrzał mi w oczy. Jak mam powiedzieć coś w co sama nie mogę uwierzyć.
-To był Reven! Pewnego dnia zapytał mnie o to czy mogę oddać mu medalion i sztylet, bo potrzebne są nam pieniądze. - powiedziałam cicho. - Teraz dopiero rozumiem jaka byłam głupia! On to wszystko spreparował. Kto normalny na naszym miejscu sprzedałby sztylet i medalion z wygrawerowanymi napisami, przecież coś takiego rzuca się w oczy! Chciałam zemścić się na kimś kto odebrał mi Revena, ale teraz zemszczę się na nim!
-Feniks uspokój się. Sam bym go najchętniej zabił, ale nie darowałabyś mi tego. Sobie też nie darujesz.
-To przez niego stałam się Śmiercią! Zabiłam tak wiele osób, które mogły teraz żyć! Zapłaci mi za to! - biegnę w stronę miejsca, w którym zostawiliśmy nasze konie.
-Feniks stój! - Aron biegnie za mną. Nie interesuje mnie już nic, chce zabić Revena i zrobię to!
Biegnę przez las, Aron jest tuż za mną. Widzę już konie. Wierzchowiec Arona jest szybszy, dosiadam go. Zostawiam chłopaka w tyle. Jestem wściekła! Reven zapłaci mi za wszystko! Aron mnie szukał i był tak blisko, Reven doskonale o tym wiedział! Gdybym wtedy wróciła do domu to wszystko nie miałoby miejsca! Nie zabiłabym tylu ludzi! Zniszczyłam tyle rodzin zabijając! Reven zapłaci mi za to i za to jak bardzo cierpiałam, on nie wie co to znaczy błagać o śmierć, która nie chce nadejść!
Jestem coraz bliżej zamku, Aron próbuje mnie dogonić, na szczęście zabrałam jego konia.
Przejeżdżam przez bramy miasta. Dojeżdżam do zamku, zsiadam z konia. I co teraz?! Zamek jest ogromny, jak mam znaleźć w nim Revena?! Widzę jedną z służących. Podbiegam do niej.
-Wiesz na którym piętrze zatrzymali się goście króla?!
-Na pierwszym pani. - wbiegam na wskazany poziom budowli. Jak to możliwe, że Reven znalazł mnie od razu?! Zaczął się maraton między drzwiami, musiałam gdzieś zgubić Arona. Sprawdzam już chyba piętnastą komnatę. Jest! Wyciągam miecz, podbiegam do niego.
-Zapłacisz mi za wszystko! Zginiesz!
---------------------------
Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za Revena.
Mam już przygotowane plany co do jego osoby...
Czekam na komentarze.