Prolog
- Katina! Będzie fajnie! - znajomi próbują namówić mnie do pójścia z nimi na imprezę, ale niestety na dziś mam inne plany, znacznie mniej przyjemne.
- Dzisiaj nie mogę.
- Ale wiesz, że imprezy u Deby ci nie odpuszczę. - Tara nadal próbuje przekonać mnie do pójścia z nimi, dziewczyna chyba nie przegapiła jeszcze żadnej imprezy, która dobrze się zapowiadała.
- Wiem. Będę. - wsiadłam do samochodu. Opuszczam teren szkoły. Widzę doskonale mi znaną twarz bruneta. Nie znoszę tego typka. Myśli, że skoro jest bogaty to wszyscy będą za nim latać. Przykro mi bardzo, ale ja nie zamierzam. Koledzy tego całego Rayana są zafascynowani jego umiejętnościami walki, nie widziałam go w akcji, ale jednego mogę być pewna. W prawdziwej walce ten chłoptaś by zginął.
Znalazłam się na obrzeżach miasta. Trochę mi to zajęło przez popołudniowe korki, przecież to Nowy Jork. Wysiadam z auta. Kilka metrów przede mną stoi blond włosa piękność. Szkoda, że piękno zewnętrzne w jej przypadku ma się ni jak do tego wewnętrznego.
Znalazłam się na obrzeżach miasta. Trochę mi to zajęło przez popołudniowe korki, przecież to Nowy Jork. Wysiadam z auta. Kilka metrów przede mną stoi blond włosa piękność. Szkoda, że piękno zewnętrzne w jej przypadku ma się ni jak do tego wewnętrznego.
- Dawno się nie widziałyśmy Katrino. - Lucy jest jedną z niewielu osób z mojej przeszłości, z którymi niestety mam kontakt.
- Masz jakąś sprawę? - mój ton głosu jest pozbawiony jakichkolwiek emocji, tak jest za każdym razem gdy widzę kogoś z tych ludzi...
- Po co ten oficjalny ton kochana? Po prostu chciałam zobaczyć starą przyjaciółkę. - teraz zaczęłam się śmiać. Nie jest to normalny śmiech, jest on przepełniony kpiną i sztucznością.
- Przyjaciółka, która kilkakrotnie próbowała mnie zabić. Daruj sobie. - znów przybieram maskę obojętności.
- Doskonale wiesz, że nie chodziło o ciebie.
- Oczywiście, że nie o mnie. Chodziło ci o moją pozycję. - gdyby jad w moim głosie mógł zabijać, to Luc leżałaby przede mną martwa zanim skończyłam wypowiadać pierwsze zdanie.
- Właśnie. - mówiąc to słowo dziewczyna wyprowadziła mnie z równowagi i mimo, że tego po mnie nie widać to mam ochotę kogoś rozszarpać, a mówiąc "kogoś" mam na myśli tą wredną małpę!
- Mów czego chcesz. - mam już dość tego spotkania, a nie trwa ono nawet pięciu minut.
- Mam do ciebie prośbę, a właściwie to zadanie.
- Doskonale wiesz, że z tym skończyłam. Nie interesuje mnie co to za zadanie. Jeżeli jeszcze raz będziesz miała do mnie jakąś prośbę... - przerywam moją wypowiedź. Podchodzę do blondynki. Spoglądam dziewczynie w oczy. Lucy odwraca wzrok, wiedziałam, że nie wytrzyma mojego spojrzenia. Nadal się mnie boi. Ta myśl sprawia, że się uśmiecham, jednak nie jest to szczery uśmiech. To jeden z tych kpiących i nienawistnych uśmiechów. - Zabiję cię. - wyszeptałam blondynce prosto do ucha. Luc wzdrygnęła się na moje słowa, ona nadal się mnie boi... Uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Odwracam się i zmierzam w stronę samochodu. Zastanawiam się co to było za zadanie skoro mimo strachu spotkała się ze mną. To musi być jakaś grubsza sprawa.
***
Padam na podłogę. Po treningu, który sama sobie zafundowałam jestem wykończona. Muszę wziąć prysznic i pozbyć się tych przepoconych ubrań. Nie przepadam za ciężki ćwiczeniami, ale musiałam się wyżyć. Zawsze tak robię gdy jestem wściekła. Gdyby nie spotkanie z Luc nie musiałabym się aż tak zamęczać, wystarczyłby standardowy trening, choć nie wiem czy ktokolwiek z mojej szkoły zdołałby taki wykonać. Ciekawe jakby poradził sobie z tym cudny Rayan. Pewnie wymiękłby w połowie.
Odkręcam korek z zimną wodą, która jest jak tortura dla mojego rozgrzanego przez trening ciała. Tortura... Mimowolnie wzdrygnęłam się na samą myśl o nich. Podobno do bólu można się przyzwyczaić. Jestem twarda, ale ten kto wymyślił to powiedzenie na pewno nie przeszedł tego co ja.
--------------------------------
Jest prolog :) Krótki, ale mam nadzieję, że was zaciekawił.
Mogę szczerze powiedzieć, że w tym opowiadaniu będzie działo się wiele.
Ten kto czyta "Jestem więźniem własnego umysłu" bądź czytał jego pierwszą część, doskonale wie w jakiej tematyce będzie to opowiadanie.
Fantasy to nie jest mój styl, zdecydowanie większą przyjemność sprawia mi pisanie opowiadań tego typu, więc nie musicie mieć obaw, że kiedykolwiek je przerwę, bo zrobię to dopiero gdy znajdzie się tu ostatni rozdział.
Komentujcie.
Witam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością informuję, że pojawił się nowy rozdział Czerwonego piachu. Zapraszam i życzę miłej lektury.
Pozdrawiam.
Witam serdecznie.
OdpowiedzUsuńUprzejmie informuję, że z powodu braku czasu zaprzestaję powiadamiać o notkach na blogu Czerwony Piach. Po więcej informacji zapraszam do Informowalni.
Pozdrawiam ciepło,
Vessna