czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział XV

   To Erick! Obydwoje jesteśmy zaskoczeni tym spotkaniem. Do sali wbiegają strażnicy, których musiałam delikatnie poturbować aby dostać się do ich pana.
-Mógłbyś ich uspokoić, nie chcę im nic zrobić. - gestem dłoni Erick kazał opuścić pomieszczenie swoim podwładnym. Zaraz.. Skoro Erick jest panem tego dworu, to jego synem jest Reven. To on nie chciał przyjąć Arona! Zabiję go gdy wpadnie w moje ręce! - Gdzie Reven!?
-Mogłabyś grzeczniej? - nic nie mówię, teraz mam tylko ochotę rozszarpać chłopaka. - Wyruszył do stolicy. Do ciebie.
-Do mnie?! On ma żonę!
-Ale chciał z tobą uciec.
-I pozwoliłeś mu na to?
-Żeby go przed tym powstrzymać musiałbym go zabić. - co to ma być?! Co się tu dzieje!? Może Reven nie jest taki zły jak myślałam? - Wiele się zmieniło Morte. Podobno już nie zabijasz?
-Nie. Nie zabijam. - przypomniał mi się cel mojej wizyty. - Możesz mi pomóc?
-Jak? - sądziłam, że nie będzie nawet chciał słyszeć o pomocy mi.
-Potrzebuję odtrutki. - wytłumaczyłam Erick'owi na czym polega działanie trucizny. Jednak sądząc po jego minie nie jest on skory do pomocy.
-Morte...
-Feniks. - poprawiłam. Mężczyzna uśmiechnął się.
-Tak więc Feniks. - westchnął. - Pomógłbym ci, ale to niestety w twoim wypadku nie jest możliwe. Żadna odtrutka ci nie pomoże. Jesteś elfem. Przykro mi.
-Jestem ehominis. - nagle dotarło do mnie, że stąd są moje wrodzone zdolności do walki, szybka regeneracja, wszystko działo się tak szybko, że nawet nie przeszło mi to przez myśl.
-Jak to?! - wzruszyłam ramionami.
-Ojciec powiedział mi o tym nie dawno.
-Zaraz dostaniesz swój lek. - będę żyła! Odzyskałam ojca, brata, wspomnienia i Arona!


***
  Dotarłam do lasu, widzę ogień. Mój koń zaczął wariować. Zsiadłam z wierzchowca i zaczęłam biec. To pali się dom mojego ojca! Słyszę uderzenia mieczy. Biegnę w stronę dźwięku. To Reven i Kendall!
-Miałeś być w stolicy kochanie. - mój głos był przesiąknięty jadem do granic możliwości. Kendall jest zszokowany moimi słowami. Wyjęłam miecz i zbliżyłam się do Revena. - Będziesz ostatnią osobą, którą zabiję.
-Feniks. Co się z tobą dzieje?! Mieliśmy przecież uciec. Razem.
-Razem?! Gdyby nie mój ojciec przez ciebie Aron by zginął! Powiedz mi, w co ty grasz. Na pewno nie uwierzę w twoją miłość!
-No cóż, skoro już znasz prawdę. - zaczął się uśmiechać. - To taka mała zemsta. Przez twojego brata zginęła córka króla więc wykorzystaliśmy ciebie. Evendor wiedział kim jesteś. Wiedział kto jest twoją prawdziwą rodziną.
-Co ty bredzisz!? Jaki miałbyś w tym interes.
-Jaki?! Taki, że jedyną kobietą, którą kochałem była właśnie ona. Oczywiście Evendor nie zgodziłby się na nasz związek... Ona wybrała jego! - wskazał końcem miecza na Kendalla. - Uciekli razem!
-Co to ma wspólnego ze mną?!
-Jakaś ty głupia... Król wiedział co czuję do jego córki, gdy Vincent powiedział mu o twojej ucieczce, Evendor posłał po mnie. Początkowo miałem się tobą zabawić, skrzywdzić, zmieszać z błotem, a na koniec zabić. Niestety wkroczyli ludzie mojego ojca.
-Evendor uznał, że będę świetną bronią. - wszyscy o mnie słyszeli.
-Więc trzymał cię przy życiu, ale gdy zobaczył jak wpadłaś w histerię po tym jak twój kochaś zaginął uznał, że nie jesteś już tą samą maszyną do zabijania.
-To on mnie otruł.
-Tak.
-Więc co ty tu robisz?!
-Próbowałem zabić twojego brata. - wyznał z uśmiechem. Puściły mi nerwy. Rzuciłam się na elfa. Zaczęliśmy walczyć. Zjawił się Aron, Leonard i mój ojciec. Kendall odepchnął mnie od Revena i sam zajął moje miejsce aby po chwili zadać śmiertelny cios. Reven upadł na ziemię. Nagle wszystko do mnie dotarło. Nie chcę aby on umarł. Gdyby ktoś zabił Arona postąpiła bym zapewne tak jak blondyn. Sama chciałam zniszczyć życie osobom odpowiadającym za porwanie Revena. Podeszłam do mężczyzny. Złapałam go za rękę.
-Co ty robisz? - wyszeptał zaskoczony moimi zachowaniem.
-Na twoim miejscu postąpiłabym tak samo. Chciałam pozabijać tych, którzy cię porwali, a teraz ciebie za to, że nie chciałeś pomóc Aronowi.
-Feniks. Przepraszam. Zapomnij o wszystkich kłamstwach. Zapomnij o tym co zrobiłem. Bądź tą samą dziewczyną, którą poznałem. Kochałem cię, ale o niej nigdy nie zapomniałem. Zawsze moja księżniczka była na pierwszym miejscu, tak jak dla ciebie Aron. Przeproś ich ode mnie. A co do ostatniej osoby, którą zabijesz, nich będzie to Evendor. Manipulował nami wszystkimi.
-Z moich oczu popłynęły łzy.
-Nie płacz. - ktoś za mną ustał. To Aron. Chłopak mnie przytula. Obok stoi Kendall. - Masz być dla niej dobry. - skierował te słowa do Arona. - Przepraszam was wszystkich. - blondyn obdarzył nas uśmiechem, po czym zamknął oczy. Zaczęłam nim potrząsać, jednak na nic się to nie zdało. Odszedł. Wtuliłam się w Arona. Nadal z moich oczu płyną łzy, ale jestem spokojna. Reven zrozumiał wszystko, ja również. Zawsze będzie kimś ważnym w moim życiu, ale miał rację, Aron zawsze był dla mnie najważniejszy. Reven zostanie w mojej pamięci na zawsze. Jego ostatnie słowa również.

--------------------------------------
Mówiłam wcześniej, że planuję zakończyć to opowiadanie, ale teraz zastanawiam się nad przeprowadzeniem małej rebelii.
Zostawiajcie po sobie komentarze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz