niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział XIII

--------------------------
To powinien być najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
Odzyskałam ich wszystkich tylko po to, aby ich stracić.
--------------------------


 Nie odpowiedział tylko zaczął jechać. Jesteśmy w lesie. O co tu chodzi?! Mężczyzna zwalnia i schodzi z konia. Mam dość! Rzucam się na niego. Zaczynamy walczyć, jeszcze nigdy nie przyszło mi to tak trudno i nie jest to skutkiem trucizny lecz umiejętnościami blondyna. Leżę na ziemi.
-Przykro mi siostrzyczko, ale mam od ciebie większą wprawę. - powiedział z uśmiechem. O co mu chodzi?! Jest nienormalny! Dlaczego nazwał mnie siostrą!? Usłyszałam skrzypienie drzwi. Dopiero zauważyłam, że jesteśmy przed jakimś domem, całkiem okazałym domem.
-Kendall'u, dość. - z domu wyszedł jakiś mężczyzna. Nie wiem czemu, ale blondyn go posłuchał. Może to jego ojciec. Czemu mam wrażenie, że znam skądś tego mężczyznę? Z domu wyszedł Aron. Rzuciłam mu się na szyję. Nic się dla mnie nie liczy, całuję chłopaka.W tym momencie jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Kocham go. Jestem tego pewna. Dlaczego akurat teraz muszę odejść?
-Felix. Byłem pewny, że nie żyjesz! Nie poznałem Kendall'a. Dlaczego nie wracasz do domu?! - odrywam się od Arona. Jestem w szoku, że Leonarda stać na coś takiego jak krzyk.
-To wszystko jest bardziej skomplikowane niż ci się wydaje. Wejdźmy do środka.
-O co tu chodzi? - nikt mi nie odpowiada. Wchodzimy do budynku, Felix prowadzi nas do dużego pokoju i pierwsze co rzuca mi się w oczy to ogromny portret wiszący na ścianie. Znajduje się na nim Felix i ja? Dziecko na zdjęciu ma około dziewięciu lat. To nie mogę być ja! - Co się tu dzieje!?
-Feniks uspokój się! Pamiętaj ile ci zostało i czym są dla ciebie nerwy. - Leonard ma rację. Próbuję się uspokoić, wszyscy się na nas patrzą.
-Wyjaśnijcie mi to wszystko i to tak szybko jak się da.
-Co jej jest? - zapytał Felix.
-Felix'ie powiedz jej o wszystkim. Potem ona powie ci o co chodzi. - Leonard i Felix muszą się dobrze znać.
-Poznajesz ten portret prawda? - nic nie odpowiedziałam. - Byłaś bardzo ruchliwym dzieckiem i malarz miał trudne zadanie z namalowaniem cię. Postawiłaś mu warunek, że będziesz grzeczna, ale ja mam być razem z tobą na obrazie. Zawsze miałaś charakterek. Jesteś do mnie podobna kochanie. - z moich oczu zaczynają płynąć łzy. Zaczęłam sobie przypominać.
-Dlaczego mnie mu oddałeś!? Byłam z tobą szczęśliwa! Dlaczego o tobie zapomniałam!? - zaczęłam szlochać.
-Feniks! - to Leonard, tylko on wie czym grożą moje wybuchy złości.
-Twój brat i ty jesteście tacy sami. Kendall nadepnął na odcisk niebezpiecznym osobom. - Aron mnie przytula, ale nie wie co się dzieje. - Chciałem żebyś była bezpieczna.
-Wybacz, że zabrałem ci ojca. - jemu jest naprawdę przykro. Wróciły mi wspomnienia z dzieciństwa. Pamiętam, że Kendall był zawsze przy mnie. Był moim starszym bratem. Kochałam go. Odeszłam od Arona i przytuliłam mojego brata. Mój brat...
-Tęskniłem siostrzyczko. - wyszeptał mi do ucha. - Nawet nie wiesz jak bardzo.
-Wiem Kendall. Wiem.
-Tato, dlaczego ja o wszystkim zapomniałam?
-Są zioła, które potrafią zamazać wspomnienia. To bardzo silna mieszanka i działa tylko na ehominis. Można cofnąć ich działanie przez silny szok.
-Co?! - powiedziałam równocześnie z Aronem.
-Feniks, wasza matka była człowiekiem. Nie pamiętasz jej, bo zmarła zaraz po porodzie.
-Przynoszę śmierć.
-To nie twoja wina.
-Tato! Ona umarła po tym jak mnie urodziła! Ty w ogóle wiesz kim jestem!? Słyszałeś  o Morte, albo o Śmierci!? To ja. - mój ojciec i brat są zaskoczeni.
-Już nią nie jesteś. - powiedział Leonard.
-Ale byłam. Odzyskałam brata, ojca i Arona. To powinien być najlepszy dzień w moim życiu.
-Feniks o czym ty mówisz? - zapytał mój tata. Mój tatuś. Tak bardzo go kochałam, teraz to uczucie wróciło. Vincent był jego przyjacielem... Fałszywym...
-W jakie kłopoty się wpakowałeś? - to pytanie skierowałam do mojego braciszka. Odzyskałam ich na chwilę przed śmiercią, teraz będzie mi trudniej odejść
-Wiesz, że mam taki sam charakter jak ty. - powiedział z uśmiechem. - Jesteśmy tacy sami Feniks, różnimy się tylko wyglądem. - ja jestem podobna do ojca więc on musi być podobny do matki. Blondynek. Uśmiechnęłam się. - Naraziłem się wpływowym ludziom.
-Jednym słowem twój braciszek się zakochał i uciekł z domu ze swoją ukochaną, nic złego by w tym nie było, gdyby nie była ona córką króla. - powiedział mój ojciec. Ja, Aron i Leonard zastygliśmy w bezruchu.
-Córka króla nie żyje. - powiedział Leonard, ja wcale nie wiedziałam, że Evendor miał córkę.
-Właśnie. - odparł smutno mój brat. Wiedzę w jego oczach pojedyncze łzy. Musiał bardzo ją kochać. Ponownie go przytuliłam.
-Wracając do sceny przed domem, to nie wiedziałem, że gościłem szwagra. - powiedział z uśmiechem.
-Nie będzie twoim szwagrem. - powiedziałam smutno, a do moich oczu napłynęły łzy. Spojrzałam na Arona, moje słowa go zabolały. - Nie przeżyję trzech dni. - powiedziałam cicho. Wszyscy po za Leonardem zaczęli pytać o czym mówię. Zebrałam w sobie resztki sił. - Jakiś czas temu, ktoś podał mi truciznę. Zostały mi trzy dni życia. - powiedziawszy to wybiegłam z domu.


Kendall






Felix



-----------------------------------------
Opowiadanie wkrótce się skończy.




2 komentarze:

  1. TO TAKIE SMUTNE !!! CZEMU ONA MUSI UMRZEĆ AKURAT TERAZ

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieee...Czemu kończysz pisać opowiadanie? Zajebiście Ci to wychodzi! Kiedy kolejny rozdział?
    P.S. Duuuuużo weny!

    OdpowiedzUsuń