---------------------
Czasem przypadek zmienia wiele.
---------------------
-Tak panie, jest bardzo ważna. -przeginają!
-Jestem tu więc mogę mówić za siebie! Chciałeś mieć mnie w swojej armii! To ja jestem Morte! - nerwy mi puściły. Myślę, że źle to rozegrałam. Twarze wszystkich są zwrócone w moją stronę, dziwne, że król jeszcze nie zareagował na mój wybuch złości.
-Skąd mam mieć pewność, że mówisz prawdę? - w tym momencie Leonard mógłby się odezwać. Patrzę na niego.
-Zapytaj swoich ludzi. - mówię z podniesioną głową.
-Spotkaliśmy się z nią w drodze na zamek panie, jej ojciec wysłał ją na dwór...
-Kim jest jej ojciec? - Evendor wciął się Leonardowi.
-Nie ważne kim jest mój ojciec, ważne kim ja jestem! Uratowałam życie twoim ludziom.
-Czy nie nauczono cię, że królowi należy się szacunek! - nie wierze, najpierw mi przerywa, a potem na mnie wrzeszczy. Tak się nie bawimy... Uśmiecham się szyderczo i unoszę głowę.
-Próbowano. - mówię z kpiną w głosie. Niech wie, że to ja ustalam reguły.
-Dosyć! Strarz, wyprowadzić ją, a ty Leonardzie uważaj, bo następnym razem ciebie też wyprowadzą! - zaśmiałam się szyderczo. W moją stronę idzie dwóch rycerzy, a Leonard się uśmiecha, bo domyśla się, że za chwilę odbędzie się tu małe przedstawienie. Może jednak Evendor uwierzy w moje słowa. Na pewno.
-Będzie ciekawe. - mówię to nadal się uśmiechając. Król jest zszokowany. Strażnicy są coraz bliżej, wyjmuje miecz z pochwy i obracam go w ręku, ich miny są bezcenne, właśnie po to zrobiłam tą sztuczkę, uwielbiam patrzeć na dezorientację i strach w oczach innych. Jeden podchodzi do mnie pierwszy, wyciągnął miecz, ale nie atakuje. Drugi rycerz ustał kilka metrów dalej.
-No proszę, dżentelmeni. - mówię z drwiną w głosie. - Skoro nie chcecie uderzyć pierwsi to proszę. - Po tych słowach rzucam sztyletem w mężczyznę, który znajduje się w większej odległości ode mnie, ostrze rozcina jego szyję, ale cięcie jest płytkie, to było zamierzone. Drugiego elfa atakuję mieczem. Minęła chwila, a mężczyzna leży na podłodze z bronią przy szyi. Trzech rycerzy zmierza w moją stronę. Mnie interesuje jednak mina króla. Zaczyna do niego docierać kim jestem. Uśmiecham się z wyższością, monarcha zrozumiał, że ten gest z mojej strony oznacza, że pozwalam mu wycofać jego podwładnych jeżeli nie chce on rozlewu krwi. Evendor zacisnął szczękę i pięści, ale nic nie mówi.
-Jeszcze krok i pozabijam was wszystkich, a najpierw tego, który leży na ziemi. Udowodniłam, że umiem walczyć mieczem i rzucać nożem, w każdej chwili mogę pokazać jak celnie strzelam. - ich miny mówią same za siebie, gdyby mogli odpuściliby sobie próby wyprowadzenia mnie. Leonard uśmiech się.
-Panie, wydaje mi się, że Morte pokazała ci wystarczająco dużo abyś jej uwierzył.
-Przestańcie! Chciałbym porozmawiać z tobą na osobności moja droga, ale wydaje mi się, że nie jest to zbyt rozsądny pomysł. - powiedział to z uśmiechem. Gdybym chciała to również jego mogłabym zabić, a on się uśmiecha.
-Ja również wolę rozmowy na osobności wiec przywołaj tu kogoś kto będzie cię strzegł, ale nie rozsieje plotek.
-Wyśmienity pomysł. Leonardzie ty zostaniesz ze mną i pośle po jeszcze jedną osobę.
-Dwie osoby? Śmiałe posunięcie. - taka przecież jest prawda.
-Możliwe, ale to jedni z najlepszych wojowników jacy są obecnie w zamku i mam do nich pełne zaufanie, a wolałbym już załatwić sprawy związane z tobą. - kieruje te słowa do mnie.
-W takim razie darujmy sobie te gadki i poślij po kogoś.
-Jesteś bezczelna. - uśmiecha się. - Kimkolwiek jest twój ojciec, nie wiem czemu posłał cię on na mój dwór.-zdziwiłby się gdyby wiedział kim jest mój ojciec.
-Ja również tego nie wiem. - kolejne kłamstwo, bez niego dzień byłby dziwny.
Minęło kilka minut, strażnicy wyszli, zostaję tylko ja, Leonard i Evendor, ktoś wchodzi.
-Panie, wzywałeś mnie. - nie wierzę! Co on tu robi!
---------------------------------
I jak myślicie kto właśnie przyszedł?
Powiem, krótko. Mam ostatnio małe problemy, przez co przechodzi mi ochota na pisani i jeżeli nie znajdzie się tu pięć komentarzy nie wiem czy pojawi się nowy rozdział, bo nie wiem czy ktoś czyta to opowiadanie.
Fajny rozdział, tylko mógłby być dłuższy. Przepraszam, że nie komentuje każdego rozdziału, ale w tygodniu rzadko chce mi się, a przede wszystkim zazwyczaj nie mam czasu by, przeczytać nowy rozdział, a tym bardziej skomentować. Pewnie reszta czytelników ma tak samo. Może pisałabyś dłuższe rozdziały, ale rzadziej? Niektóre rozdziały piszesz dzień po dni i może lepiej jakbyś połączyła je i dodała jako jeden? Oczywiście zrobisz jak chcesz, to tylko taka moja mała propozycja.
OdpowiedzUsuńCzekam na next i życzę weny
Pozdrawiam
Mroczna
PS.Nowy rozdział u mnie
opowiadanie-nienawisc.blogspot.com
świetny kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuń