sobota, 7 czerwca 2014

Prolog

 Zmierzam właśnie do stolicy elfów. Ojciec uparł się, że tylko na królewskim dworze będę bezpieczna, tak jakby mu na tym zależało. Robi to bo chce się mnie pozbyć. W wieku szesnastu lat uciekłam z domu, gdy po czterech latach wróciłam mój kochany tata oznajmił mi tylko, że jutro wyruszam na dwór królewski. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego. Nawet mnie nie uściskał... Zrozumiałam wtedy, że jestem dla niego nikim. On chyba nie ma jakich kolwiek uczuć. Podobnie jak ja. Nigdy nie byłam z nim blisko. Przez ostanie cztery lata przeżyłam wiele, wtedy stałam się osobą bez serca, nie mającą uczuć, potrafiącą zabić z zimną krwią. Całe moje dzieciństwo żyłam w luksusie, a gdy uciekłam nie miałam przy sobie niczego po za moim mieczem. Uczono mnie walczyć gdy skończyłam piętnaście lat. Miałam jakieś podstawy lecz nie na tyle solidne, żeby w stanie wojny opuszczać dom. Ja jednak to zrobiłam. Poznałam kogoś kto nauczył mnie wszystkiego, kogoś kto wielokrotnie mnie uratował, kogoś kogo pokochałam i straciłam... Od tej pory nie odczuwam żadnych pozytywnych emocji. Każdemu kogo pokonam pozwalam odejść, a jeżeli nadal chce walczyć zabijam go z zimną krwią, ale jest tak tylko w wypadku walki sam na sam, jeżeli zaatakuje mnie kilka osób, nie mam innego wyjścia, zabijam ich wszystkich. Nie mam wyrzutów sumienia. Kto by uwierzył, że drobna dziewczyna jest w stanie powalić dużo większego od siebie mężczyznę. Niemożliwe prawda? Prawda jest jednak taka, że zabiłam już wielu ludzi. Po mojej dwudziestej ofierze przestałam liczyć. Po co mi ta obstawa? Ojciec boi się, że po raz kolejny ucieknę? Gdybym chciała już dawno bym to zrobiła. Umiem biegać. Z tego co wiem moi strażnicy nigdy nie byli na wojnie, więc istnieją duże szanse, że dałabym radę uciec, ale nie na tym mi zależy. Wiem co muszę zrobić gdy dostanę się na zamek. Muszę się zemścić. Odebrano mi Reven'a i ten kto wydał rozkaz zabicia go zapłaci za to. Nie zabije go od razu, on zrobi to sam po tym jak z nim skończę. Będzie cierpiał równie mocno co ja, tak samo jak ja każdej nocy będzie modlił się o śmierć, która nie nadejdzie. Straci wszystko, tak jak ja. Miałam tylko Reven'a. Wiem, że odebrały mi go elfy w zbrojach żołnierzy. Zrobiono to z czyjegoś rozkazu. Żołnierze króla zawsze ofiarowali łaskę, a ci zaatakowali nas gdy spaliśmy. Do królewskiej zbrojowni mają dostęp tylko rycerze i żołnierze najwyższej rangi, jest ona doskonale strzeżona, nie ma szans by ktoś się tam włamał lub cokolwiek wykradł więc mordercy mojego Reven'a muszę szukać na zamku. Nie widziałam gdy go zabijali. Na moich oczach wrzucali go na konia jak jakiś worek, pytanie tylko po co robili sobie fatygę, mogli go przecież zabić od razu? Mam nadzieję, że on jeszcze żyje, ale nawet gdyby go porwali szanse na to są marne. Minął już rok od tamtej nocy.  Dlaczego go straciłam? Nie mam pojęcia. Po co było to wszystko? Mam nadzieję, że się tego dowiem.

4 komentarze:

  1. Mroczne klimaty <33 Lubie czytać takie blogi :3 Czekam na 1 rozdział :>
    ----------
    http://kraina-bez-lez-iinsza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na rozdział pierwszy
    Pozdrawiam
    Mroczna

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się super :) Czekam na pierwszy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. WIedźma zaczyna czytać, bój się ;>
    "W wieku szesnastu lat" - powinnaś zacząć nowym akapitem, bo nijak to się nie łączy z poprzednimi zdaniami.
    "jakich[razem]kolwiek"
    "Uczono mnie walczyć, gdy skończyłam piętnaście lat" - be konstrukcja zdania, powinno być "Uczono mnie walczyć od kiedy skończyłam piętnaście lat"
    Apostrof neguje/wycisza/usuwa ostatnią literę, dlatego Reven odmienia się normalnie Revena, Revenowi - bez apostrofu.

    Musisz, ale na serio, musisz przeprosić się z akapitami. Akapit to nie Twój wróg, żeby go tępić. Tekst pisany ciurkiem jest raz: nieczytelny; dwa: bardzo ciężki w przetrawieniu.
    Masz dobry styl (w tym fragmencie), ale na samym stylu daleko nie zajedziesz, jak reszta leży.

    OdpowiedzUsuń